Jan
Czekajewski
Dziecięca Choroba Lewicowości
w Kapitalizmie
W roku 1920 Lenin napisał książkę, pod
tytułem “Dziecięca Choroba Lewicowości w Komunizmie”. W książce tej Lenin
krytykował komunistycznych zapaleńców w
krajach zachodnich, którym się spieszyło do pełnej komunistycznej władzy nie
zważając na opozycję w „niedojrzałym” do rewolucji społeczeństwie.
Dzisiaj odnoszę wrażenie, że podobny
ruch i ideologia z nim związana ma miejsce w dzisiejszym świecie. Mógłbym
zaryzykować twierdzenie, że komunizm w jego sowieckim wydaniu zbankrutował, ale
myśl przewodnia Marksa i Engelsa pozostała i przybiera na sile. Nawet pomniki
Marksa są budowane w miejscu jego urodzenia, a jego wyznawcy komentują jego
mądrość na łamach takich „kapitalistyczno-liberalnych”
czasopism, jak Financial Times. Czego
jest tego przyczyną? Może to ma związek z atawistycznym dążeniem ludzi do
ideologii, która obiecuje mannę z nieba. Może takie zjawisko jest skutkiem, że
nowe pokolenie sowieckiego komunizmu już nie pamiętają? Są jeszcze inne
elementy, które powodują presje oddolną i sympatię dla nowej, jak na razie,
„liberalnej” wersji komunizmu, aczkolwiek nikt do tego skompromitowanego słowa
się nie przyznaje. Są w nim, między
innymi postęp techniczny z jednej strony
w krajach wysoko rozwiniętych i obecność wartościowych minerałów, głównie oleju
w krajach przemysłowo zacofanych, takich jak kraje arabskie, ale także np.
Wenezuela w Ameryce Południowej, lub Algieria w Afryce Północnej.
Przyjrzyjmy
się wypadkom w Wenezueli.
Sto lat temu nikt nie wiedział, że w
Wenezueli są wielkie pokłady ropy naftowej. Biedna ekonomia opierała sią na
rolnictwie tropikalnym i większość ludzi żyła na wsi. Kiedy amerykańskie firmy
olejowe odkryły wielkie złoża naftowe w Wenezueli, wtedy manna z nieba w
postaci dolarów zaczęła płynąc do Wenezueli. Miejscowi komuniści z poparciem
Kuby podbechtali społeczeństwo, że tą manną rząd winien się ze społeczeństwem
dzielić. W wolnych wyborach wybrano wiec Chavesa a ostatnio Maduro. Na skutek
komunistyczno-liberalnych obiecanek ludzie ze wsi zaczęli napływać do miasta i żyć
z zapomóg rządowych do czasu, kiedy ceny ropy spadły o 50% a socjalistycznemu
rządowi prezydenta Maduro zaczęło brakować pieniędzy. W uproszczeniu, ropa w
takich krajach jak Wenezuela, Algieria, Irak i Libią stały się narkotykiem, od
którego społeczeństwo stało się uzależnione. Brak dochodów z ropy powoduje
ferment społeczny, gdyż społeczeństwu się wydaje, że „władza” ich okrada. Komunistyczne
albo dyktatorskie rządu upadają, nowe „liberalne” je zastępują, ale problem bezrobocia
pozostaje. Nowy, popierany przez „wolny świat” kandydat na prezydenta Wenezueli
zostanie z tym samym problemem. Czeka go więc nowa rewolucja, szczególnie jeśli
powie ludziom nieprzyjemną prawdę, że niestety jesteśmy bankrutami.
Ciekawa jedność i
przeciwieństw dwu różnych ideologii, czyli “populizmu” i “liberalizmu”
Polska jest typowym przykładem
ścierania się dwu “wrogich” sobie ideologii, w którym obie strony nie zdają
sobie sprawy z tego co ich łączy, czyli nowa wersja marksizmu, aczkolwiek nikt
do tego się nie przyznaje. Strona też
zwana “liberalną”, która w dużej mierze znalazła wiele wspólnego z niemieckim
“liberalizmem”, którego zamierzeniem jest zjednoczenie Europy pod jednym,
niemieckim berłem a z drugie strony “populizm” PiSu, schlebiający ubogim i
rozdającym pieniądze w postaci 500zl na drugie dziecko, czemu są przeciwni
liberałowie, szczególnie ci na emeryturze, jako że dzieci już im wyrosły i
wyjechały do Anglii lub Niemiec. Obydwie frakcje zazdroszczą bogatym i starają
się udowodnić, że bogactwo PRL zostało rozkradzione przy “okrągłym stole”.
Jedna stronę, czyli “populistyczną” dominuje patriotyzm i katolicyzm zwany
przez liberałów, nacjonalizmem i rasizmem, lub antysemityzmem. “Populiści”
natomiast zarzucają, “liberałom”, że zaprzedali się Niemcom i Brukseli, które
zarzucają “populistom” rasizm i demokratyczny, czyli “większościowy” faszyzm.
Obydwie strony zapominają, że w Polsce istnieje grupa ludzi, którzy ciężko
pracują i mimo braku pomocy państwa budują nowe firmy, które sa podstawą
ekonomii każdego państwa. Na szczęście Polska nie ma ropy ani złota, więc
Polakom nie pozostaje nic innego jak żyć z pracy, nie tyle rąk co umysłów. Ale taka
alternatywa jest w społeczeństwie mniej popularna, jako że ludzi zdolnych do pracy
w dziedzinach wysokiej technologii i automatyzacji jest niewielu.
No a jak jest w Ameryce?
W Ameryce jest tak samo, ale inaczej,
jakby powiedział Lech Wałęsa. Mamy dwie partie, które mają podobne programy i
które obiecują zmiany, których nigdy nie dotrzymują. Prezydenci się zmieniają,
z “demokratycznych” na “republikańskich, ale w polityce zagranicznej niewiele
się zmienia i kosztowne wojny prowadzimy, w podobny sposób jak Wika Brytania za
czasów Królowej Wiktorii. Ponieważ wojny kosztują, więc kraj się zapożycza,
głównie u Chińczyków, Japończyków a także wewnątrz kraju u ludzi, którzy wierzą
w stabilność amerykańskiego dolara. 45% podatników, w ogóle nie płaci żadnych
podatków i coraz więcej ludzi uważa, że prace oferowane w restauracjach i
hotelach, są za nisko płatne i wolą pożyczać pieniądze lub przechodzić na
zapomogę dla ludzi, nie tyle chorych, co chorobliwych. Przypuszczam, że gdyby
ktoś ogłosił program zbliżony do sowieckiego, czyli przejęcie władzy przez robotników,
przepraszam, pracowników nad firmami prywatnymi i obiecał 2 miesiące wakacji i
dwa lata urlopu macierzyńskiego, to amerykański komunizm został by wybrany
metoda demokratyczną. Jak to wyglądało w praktyce, na przykładzie Polski w roku
1989, kiedy w pierwszej kolejności nowo wybrane „solidarnościowe” zarządy firm
podniosły sobie pensje, a jednocześnie sprzedaż przestarzałych produktów tych
firm spadła do zera.
W US elementy tegoż socjalizmu widzimy
w rosnącej biurokracji w postaci różnorodnych organizacji nakazujących
poprawność myślenia. Postępy komunizującego liberalizmu widzimy na
amerykańskich uniwersytetach, gdzie powstały nowe oddziały w ramach
administracji zajmujące się problemem „włączania” (inclusive). Dla nie
niewtajemniczonych takie prężne i wpływowe organizacje mają za zadanie
wytyczanie polityki włączania do ciała akademickiego ludzi o właściwym kolorze
skóry albo właściwej orientacji seksualnej. Aczkolwiek także tutaj władze
„wyłączeniowe” różnicują ludzi nie tyle na bazie koloru skóry ale co do miejsca
urodzenia. Na przykład czarny człowiek z Nigerii nie ma tej samej wartości
„przebicia” co „jasno czekoladowy” murzyn urodzony w Ameryce. Admiracja
uniwersytecka rozsyła ciągle nowe
biuletyny w których nakazuje profesorom, jakiego języka, a nawet sposobu
spoglądania winni unikać, aby nie zostali zdefiniowani jako rasiści albo
homofobii (przeciwnicy różnych form seksualnych dewiacji). Czyli Ameryka, która
kiedyś była gorącym tyglem, gdzie różnorodni imigranci się zlewali tworząc
nowego Amerykanina, stalą się miską mętnej wody z wieloma sztucznie
zróżnicowanymi osobami i przywilejami.
A jak kiedyś było?
Kiedy wylądowałem w US, lat temu
prawie 50 tąt, w roku 1968. Nikt nie
interesował się tym, że pochodziłem z kraju komunistycznego. Ważne było co
umiem i jak pracuję. Przede wszystkim w społeczeństwie amerykańskim nie
zauważyłem elementu zazdrości tym którzy mieli więcej i byli bogatsi. Było to
różne od “komunistycznej” Polski a nawet Szwecji, gdzie spędziłem uprzednie 6
lat. W Ameryce ciągle panowało przekonanie, że od pucybuta do milionera droga
jest otwarta. W miarę upływu lat i ciągłego nacisku propagandy “liberalnej”
sytuacja się zmieniła. Coraz więcej
ludzi wierzy, że rząd jest odpowiedzialny za ich bogactwo lub biedę, a nie oni
sami. W ciągu ostatnich kilku lat powstało chwytliwe przekonanie, że 1%
ludzi kontroluje większość bogactwa Ameryki. Powstaje przekonanie, że to
bogactwo (tak jak ropa w Wenezueli) winno być “sprawiedliwie” rozdzielone wśród
reszty społeczeństwa, czyli 99% ludności. Bardzo mi to przypomina postulaty
robotników w Polsce, że “Przecież wszyscy mamy takie same żołądki!”
Jakie są tego przyczyny?
Jedną z przyczyn jest fakt, że
filozofowie, którzy napisali hasła liberalizmu w czasie rewolucji francuskiej
pod postacią: “Wolność, Braterstwo i Równość” , na pewno sami nie wierzyli w
dosłowność tych haseł.
Ludzie sami z powodów genetycznych nie
są sobie równi i takimi nigdy nie byli. Jedni są mali, drudzy wysocy. Jedni
silni drudzy słabi. Jedni żyją 100 lat a drudzy umierają jako dzieci. Jedni są
mądrzy a drudzy są umysłowo upośledzeni. Jedni maja talent do bycia przywódcami
a drudzy podążają za nimi jak owce w stadzie. W systemie kapitalistycznym jedni
mają zmysł do biznesu i podejmowania ryzyka, a drudzy chcą stałego zatrudniania. No i najważniejsza różnica jest w tym, że
niektórzy z nas są kobietami a inni mężczyznami. Ostatnio jednak nawet takie zróżnicowanie
nie wystarcza i powstała cała gama seksualnych zróżnicowań w postaci homoseksualistów
i lesbijek a także osób bezpłciowych, lub niepewnych swej płci.
Kto z tego korzysta?
Jak zwykle w ruchach lewicowych, nie
masy robotników i chłopów ani ludzi czarnych lub seksualnie zagubionych, które
korzystają ze zmian politycznych. Korzysta z tych ruchów, jak zwykle, „Partia Ludzi Oświeconych”, która tu rządzi i
naucza. Nie jest to Partia z Komitetem Centralnym i Biurem Politycznym jak w
stalinizmie, ale zróżnicowane organizacje, rozmyte w swej ideologii, które
konkurują do przejęcia władzy nad społeczeństwem. Jak na razie władzy
ideologicznej. Aczkolwiek z Niemiec i Francji dochodzą głosy, że Unia
Europejska winna mieś własną armię,
konieczną dla poskromnienia populistycznych rebeliantów, którzy, np. chcą się modlić.
Oczywiści tak zwany liberalizm -demokratyczny, aby być widoczny musi mieć
wroga. Wróg nie jest z góry wyznaczony, jako że nie ma centralnej władzy, aczkolwiek
od czasu do czasu uzurpują sobie do tego prawo różni „liberalni” ludzie lub rządy.
W Europie może to być Pani Merkel, lub miliarder Soros. W Ameryce różni
politycy grupujący się w Partii Demokratycznej.
Wszystkie te grupy ubiegają się o
dostęp do kasy, głównie rządowej albo wymuszonej przez rząd w postaci równości
w dochodach i dostępu do wysokopłatnych stanowisk niezależnie od kwalifikacji.
Postęp w nauce przyczyną bezrobocia
Uprzednio pisałem o przyczynach
lewicowości w krajach zasobnych w ropę naftową, takich jak np. Wenezuela.
Poniżej podam przyczyny fermentu społecznego i atrakcyjności ruchów lewicowych
w krajach wysoko rozwiniętych, takich jak US i Europa.
Najważniejszą przyczyną wymuszonego zróżnicowania
w dochodach jest przyspieszony postęp naukowy. Stare zawody znikają w ciągu
krótkiego czasu, a nowe powstają. Te nowe zawody wymagają zupełnie innych
specjalizacji i zdolności. To ta grupa ludzi pozbawionych pracy wymusza
lewicowe zmiany w społeczeństwie.
Na dodatek postęp techniczny wymuszony
przez komputeryzację i automatyzację potrzebuje coraz więcej specjalistów o
matematycznych zdolnościach. Inni, którzy wybrali wykształcenie humanistyczne są
skazani na zatrudnienie w rosnącej strefie usługowej. Niestety wynagrodzenia w
tej strefie są niewielkie a aspiracje ludzi tam zatrudnionych są wysokie. Stąd pochodzi niezadowolenie ludzi
wykształconych, którzy mylą stopień naukowy z ich przydatnością na rynku pracy.
Niestety w systemie kapitalistycznym wartość pracy pracy są podyktowane przez
rynek, czyli społeczne zapotrzebowanie a nie przez nakazy rządowe, jak było w
sowieckim komunizmie. W zaistniałej sytuacji występuje nacisk ludzi
„poszkodowanych” aby przez rządowe ustawodawstwo tworzyć dobrze płatne posady w
dziedzinach ekonomicznie sztucznych, jak nadzór nad preferencyjnym
zatrudnianiem ludzi z mniejszości rasowych lub seksualnych, których zaczęto klasyfikować
wedle grup i podgrup, wedle prawa, że
proporcjonalnie zwiększy się nie tyle liczba ludzi odmiennych, co liczba dobrze
płatnych stanowisk w dla nadzoru absurdalnych praw.
Podobnie było w systemie sowieckim na
którym oparte były rządy innych krajów pod dyktaturą Moskwy, osoby mniej zdolne
w produkcji zaczęły tworzyć własne ośrodki i synekury w społeczeństwie. Na Uniwersytetach
były to Katedry Marksizmu i Leninizmu. W przedsiębiorstwach sekretarze partyjni
i ich biura. Na szczeblach powiatowych i wojewódzkich istniały podobne
organizacje. System centralnego planowania wymagał osobnej biurokracji
wysyłania rozkazów i zbierania gospodarczych informacji. Dla utrzymania
dyscypliny system sowiecki wymagał olbrzymiego aparatu tajnej i jawnej policji
wśród obywateli. Wymyślone zagrożenie ze strony obozu kapitalistów, głównie
USA, usprawiedliwiało utrzymanie wielkiej armii i olbrzymich wydatków na
uzbrojenie. Teraz, mimo że system sowiecki upadł pod ciężarem własnej niewydajnej
biurokracji, system kapitalistyczny zapożyczył podobne rozwiązania w zmaganiu
się z rosnącą grupą ludzi o niskich dochodach a wysokich ambicjach.
Przygnębiające wnioski wynikające z teorii Malthusa.
W roku
1793 Robert Malthus, angielski myśliciel sformułował teorię opartą o założeniu,
że produkcja rolna konieczna dla wyżywienia ludzi nie nadąża z wzrostem
liczebności ludzi. Jego obserwacje miały miejsce w Anglii, gdzie produkcja
żywności była proporcjonalna to ziemi uprawnej a ludzi przybywało szybciej niż produkcji
żywności. Malthus przewidywał, że w konsekwencji w pewnym momencie nastąpi
powszechny głód i rewolucja. Z tego też powodu dlatego zalecał celibat i
kontrolę urodzeń. Dzisiaj w W Europie spadła także dzietność kobiet do 2,1 ale
nie w Afryce Centralnej, gdzie rozrodczość wypada 7 dzieci na rodzinę Malthus miał uproszczona wizja oparta na ówczesne warunki w
ówczesnej Anglii. Wiek dwudziesty jakoby obalił teorię Malthusa na skutek
wynalezienia nawozów sztucznych i ostatnio zmodyfikowanych genetycznie roślin.
Jedzenia przybywało, ale nie dla wszystkich. Dzisiaj sytuacja się zmieniła,
jako że świat stał się globalny a dla tych ludzi międzykontynentalny. W Afryce
Centralnej teoria Mathusa ciągle jest właściwa, w krajach rozwiniętych ma inny
charakter. My nie cierpimy na głód fizyczny, ale nasza rządza życia w luksusie
wymaga wykorzystywania i niszczenia zasobów naszego globu , jakimi jest
powietrze, woda w rzekach i oceanach, ogołocenie środowiska z insektów, które
zapylają nasze zboża. Nie będę tutaj wspominał o nowej medycynie, która z
jednej strony pomaga ludziom żyć długo a z drugiej strony działa przeciw
naturze, która w przeszłości eliminowała z życia jednostki upośledzone
fizycznie lub umysłowo. Niestety natura sama w sobie miała nadrzędny cel, a był
nim eliminacja genów „wadliwych” i promocja genów silnych, tych które miały
zachować gatunek. My poprzez medycynę ingerujemy w jej naturę. W swoim
zachowaniu inżynieria genetyczna, uważa siebie za mądrzejszą od Natury, albo
Boga, który jest za Nature odpowiedzialny.