Jan
Czekajewski
Dlaczego
jest nam tak dobrze, kiedy w Ameryce jest tak źle?
Starcie nadziei (
na lepsze) z rzeczywistością
Kiedyś, jeszcze w
liceum w latach 50tych, w okresie
stalinowskiego terroru, wpadła mi w ręce książka, tłumaczona z języka
rosyjskiego, pod tytułem: „ Ekonomia Polityczna”. Na pewno nie przeczytałem jej
w całości, ale jedno zdanie mi zapadło w pamięć i trwa do dzisiaj. „ Postęp w
rozwoju środków produkcji wymusza zmiany w systemie politycznym”. Założeniem tej książki, było uzasadnienie
tezy marksistowskiej, że feudalizm był
obalony na skutek postępu technicznego, który wymusił ustrój kapitalistyczny i
teraz socjalizm, w wydaniu marksistowskim, jest wynikiem i koniecznością
postępu technicznego 20 wieku. Gdyby
autor tej książki miał inne zdanie na pewno w ustroju socjalizmu
stalinowskiego, nie wydałby tej książki i zmarłby w jakimś Gułagu na Syberii. System
marksistowsko-leninowski, który jakoby miał być postępowy i obdarzyć robotników
i chłopów wolnością, był w istocie powrotem do niewolnictwa.
Od tamtego czasu
mija już prawie 70 lat i mimo, że socjalizm marksistowsko-stalinowski zdechł
śmiercią naturalna, już prawie 30 lat temu, na skutek idiotycznego, nieudolnego
systemu centralnego planowania i biedy ludzi, którzy chcieli żyć lepiej i
którzy pragnęli wolności. Stary system kapitalistyczny, ma także elementy,
które mogą go obalić i jak w każdej zmianie, proces może być brutalny. Tego się
najbardziej obawiam, a pewne symptomy fermentu społecznego są już widoczne. Mam
na myśli przed wszystkim Stany Zjednoczone.
Ostatnio wpadł mi w ręce artykuł napisany przez Portera Stansberry w
którym on przedstawia scenerio, w którym rząd amerykański będzie zmuszony do
radykalnego skasowania długów własnych obywateli. Mr. Stansberry nazywa taką
akcję, „The American Jubilee”, aby zapobiec generalnej katastrofie. Na zwa; „Jubilee”
pochodzi z hebrajskiego prawa, kiedy to w Biblijnym Izraelu, co 50 lat kasowano
wszystkie długi i uwalniano niewolników. Podobne
prawo istniało w starożytnej Grecji, i nazywało się nazywało
"Seisachtheia" - reforma Solon' a ( Solon urodził się w Atenach około
roku 638 AD (Przed Chrystusem). Do
dzisiaj to słowo istnieje w języku polskim, jako „Jubileusz” i dotyczy raczej
radosnej rocznicy np. ślubu, a nie zwolnienia od niewolnictwa i długów.
Niewolnictwo kiedyś i dzisiaj
Niewolnictwo było zawsze oparte na ekonomicznych podstawach. Tak było w
antycznym Rzymie jak i w USA. Tak zwany ustrój socjalistyczny był także formą
niewolnictwa, jako że odbierał ludziom podstawowe prawo wyboru miejsca
zamieszkania. W PRL i tak zwanych Krajach Demokracji Ludowej, aż do lat 1990 mieliśmy
taką formę niewolnictwa. Jego najbardziej widocznym elementem, była trudność podróży
zagranicznych i paszportów wydawanych wedle widzimisię służb bezpieczeństwa. Do tych, co próbowali nielegalnie przekroczyć
granicę, strzelano. Kiedy system marksistowsko-leninowski upadł, kraje te nie
mając innego modelu zachłysnęły się modelem kapitalizmu amerykańskiego. Dla
jednych nowy system okazał się zbawienny, dla innych stanowił trudność
dostosowania się do warunków wymagających indywidualnej inicjatywy i wiedzy.
Uprzedni system niewolniczy zabijał inicjatywę i wychował warstwę ludzi, która
nie była zdolna do życia, bez pomocy „właściciela”, którym w PRL było rząd
dający im zatrudnienie i lichą, ale pewną zapłatę za tą pracę. Rząd zadbał
także, aby różnice w stopie życiowej między inteligencją i robotnikami nie były
jaskrawo widoczne.
A jak jest w Ameryce?
Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych widzimy elementy kryzysu, rebelii, która
jest ukryta w postaci różnorakich
protestów na ogół domagające się większej tolerancji dla pewnych grup społecznych
np. ludzi odmiennych rasowo albo o innych skłonnościach seksualnych, aczkolwiek
ekonomia leży u podstaw tych protestów. Widzimy ciekawe zjawisko u ludzi
pracujących, którzy marzą, aby zostać uznanych za „całkowicie niezdolnych do
pracy”. Ameryka nie jest dzisiaj krajem drapieżnego kapitalizmu. Wręcz
przeciwnie wydatki socjalne są olbrzymie.
Wokół administracji tych olbrzymich pieniędzy rozrosła się warstwa
konsultantów i polityków różnej maści, którzy dbają to, aby i im także
przypadła znaczna część tych wydatków. Po drugiej wojnie światowej, Stany Zjednoczone
wykorzystały ruinę przemysłowych
konkurentów, jakimi byli Niemcy i Japonia. Poważnym przeciwnikiem politycznym i
wojskowym stał się ZSSR, aczkolwiek nie w postaci konkurenta na rynku handlu
zagranicznego. Przełomowym momentem dla
amerykańskiej gospodarki stała się wojna w Wietnamie, która trwała 10 lat i kosztowała
58 tysięcy zabitych amerykańskich żołnierzy i ponad trylion dolarów kosztów. Po
stronie północno-wietnamskiej, życie straciło 1,1 miliona żołnierze i około 2 milionów
cywili. Wojna w Wietnamie obaliła
koncepcję Prezydenta Trumana, która polegała na postawienie tamy dla rozszerzającego
się komunizmu. Z perspektywy czasu, okazuje się, że ocena komunizmu, jako zagrożenia światowego była wadliwa, jako że
komunizm zostawiony sobie samym upadł pod ciężarem własnych idiotycznych
koncepcji, miedzy innymi centralnego planowania i traktowania ludzi w podbitych
krajach jako niewolników.
Ekonomiczne konsekwencje wojny w Wietnamie
Na skutek olbrzymich kosztów wojny, Stany Zjednoczone pozbyły się rezerw złota,
którym zapłacono innym krajom za usługi w tej wojnie. Kiedy złota nie
starczyło, Prezydent Nixon w sierpniu 1971, na skutek presji wierzycieli
(krajów, które pożyczyły Ameryce pieniądze) zlikwidował wymienialność dolara na
złoto wedle ustalonej umowy z roku 1944
zwanej Brentton Woods, Po prostu Stany Zjednoczone nie były w stanie dotrzymać warunków
tej umowy.
Era pieniądza papierowego
Od tego momentu dolar stal się świstkiem papiery, którego wartość zmienia się
wedle widzimisię rynku walutowego. W pewnej mierze gwarancja wartości dolara jest
i była ciągle największa ekonomia świata, jaką reprezentowały Stany Zjednoczone. W między czasie
od roku 1975 Stany Zjednoczone zaczęły kupować więcej z zagranicy niż eksportować
i tak dla przykładu, w jednym miesiącu, we wrześniu 2018 roku, US deficyt w handlu zagranicznym wynosił $54
bilionów. Deficyt w handlu zagranicznym,
znaczy się, że musimy pożyczać pieniądze z zagranicy, albo sprzedawać im obligacje
pożyczkowe. Deficyt w handlu
zagranicznym nie jest jedynym deficytem z jakim musi się parać Rząd Stanów
Zjednoczonych. Z roku na rok rosły
koszty wydatków na zdrowie ( Medicare i Medicaide) oraz na Ubezpieczenie
Emerytalne ( Social Security), które w roku 2017 stanowiły 53% całego budżetu
państwowego. No są jeszcze wydatki na
wojsko, które aczkolwiek olbrzymie w stosunku do innych krajów stanowią jedynie
16,2% budżetu.
Po co nam takie potężne
wojsko?
Wydatki na
utrzymanie tak potężnej amerykańskiej armii stanowiące około $610 bilionów są wyższe, niż skomasowany budżet $578 bilionów, siedmiu innych krajów, takich jak Chiny, Rosja, Arabia
Saudyjska, Indie, Francja ,Anglia i Japonia. Pytanie należy sobie zadać, czy
tak potężne siły zbrojne są przeznaczone do obrony naszego kraju, czy też inne elementy
odgrywają tutaj rolę? Ja odnoszę wrażenie, że podstawowym przeznaczeniem,
naszych sił zbrojnych jest utrzymanie dominacji dolara, jako waluty rezerwowej,
co s kolei umożliwia „drukowanie” (elektroniczne) amerykańskich obligacji
pożyczkowych i zmuszanie innych krajów do ich zakupu. Czyli znaczy to, że siły
zbrojne są gwarancja naszej wysokiej stopy życiowej, ponieważ nasz kraj żyje na
kredyt, czyli za pożyczone pieniądze. Inaczej mówiąc, że cały napływ z podatków obywateli
nie pokrywa wydatków rządu amerykańskiego.
Zadłużenie, jako nowa forma niewolnictwa
Czy tylko Rząd
Amerykański żyje na kredyt? Bynajmniej, na kredyt żyje także większość
Amerykanów. Z historycznego punktu widzenia zadłużenie w czasach antycznych
było wstępem do niewolnictwa. Ludzie zadłużeni, którzy nie byli w stanie
spłacić swych długów, zostali oddawania w niewolę wierzycieli. Dzisiaj podobny
proces odbywa się w nowoczesnym świecie kapitalistycznym, z tym, że
wierzycielami nie są jednostki, ale instytucje ukrywające się pod szyldem
banków albo kart kredytowych.
Ferment Społeczny
Trudno ukryć, że w
US widać rosnące niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. Ukrywa się ono pod
różnymi postaciami, jak na przykład anty rasistowskie demonstracje wśród
białych i czarnych, popularność idei „socjalizmu”
w czasie wyborów prezydenckich w postaci Bernie Sanders’a, ruchy jakoby kobiece, jak #MeToo, ruch zboczeń seksualnych pod postacią LGTBQ , plaga
narkomanii w różnej postaci. Podobnie jest we Francji z ruchem Żółtych
Kamizelek protestującym przeciw jakoby podwyżce cen paliwa do samochodów i
wysokim wymaganiom uniwersytetów itd. itp. Częścią
tego fermentu jest także walką o stanowiska
na uniwersytetach pod przykrywką tworzenia departamentów odpowiedzialnych za
„politycznie poprawny” nabór kandydatów na wykładowców i studentów . Są to tak
zwane departamenty „włączenia”
(inclusive) mniejszości narodowych, rasowych i seksualnych, które przypominają
mi Katedry Marksizmu Leninizmu na uniwersytetach w PRL. Trudno wyliczyć wszystkie „ruchy społeczne”
wynikające z frustracji różnych grup społecznych, których wspólnym celem jest
poprawienie sobie statusu ekonomicznego, za którego czynią odpowiedzialny rząd.
W sumie polityczny klimat jest mętny i w
mętnej wodzie różne grupy zamierzają łapać tłuste ryby, czyli posady. Narzuca
się pytanie, czy ruchy te są spontaniczne, czy tez sterowne zdalnie i kto je
finansowo sponsoruje?
A jak Rząd US sobie
z tym fermentem radzi?
Wszystkie rządy
maja wspólny problem, a jest nim zadłużenie obywateli, aczkolwiek ten problem
jest największy w Stanach Zjednoczonych.
Ponieważ US zostało
zbudowane przez ludzi o mentalności kupieckiej, rząd stara się rozwiązać
problemy społeczne rozdawaniem pieniędzy, które możemy dowolnie drukować od czasu,
kiedy papierowy dolar przestał być związany ze złotem. To rozdawanie pieniędzy nie jest jednak rzucaniem
ich w tłum, jak to miało miejsce w starożytności albo w średniowieczu, ale w
postaci pożyczek udzielanych przez banki a często gwarantowanych przez Rząd US.
Jedna z form tych pożyczek, są niespłacone długi za pożyczki na studia, które w
ciągu ostatnich 10 lat wzrosły z $800 bilionów do $1,6 tryliona. Tych długów studenci nigdy nie będą w stanie spłacić. Amerykanie także dali się nabrać, na pożyczki
w formie kart kredytowych i ich dług w stosunku do banków jest ponad 1 tryliona
dolarów. Rząd w pewnej mierze jest odpowiedzialny za ten dług, gdyż stopa
procentowa w niespłaconego długu na kartę kredytową może sięgać 28% rocznie.
Jest to lichwa, kiedyś nielegalna, o której likwidacji, której politycy opłaceni
przez banki, nie chcą słyszeć. Podobno
zadłużenie Amerykanów jest tak wielkie, że 73% Amerykanów umiera z długiem
większym niż $60,000.
Konkluzje
Jak na razie
problem długów rządu amerykańskiego jest przepychany, bez rozwiązania, z jednej
kadencji jednego prezydenta na następną? Wszyscy obawiają się, że wrzód
zadłużenia może pęknąć i grozi to wielkim kataklizmem międzynarodowym. Czasami
rządy imperiów, w takiej sytuacji, dla odwrócenia społecznej uwagi
prowokują wojny, a czasami rząd może się
uciec do kasacji wszystkich długów w stosunku do banków i kart kredytowych.
Bedzie to podobne do Hebrajskiego Jubiille. Niestety jedynie niewolnicy, czyli dłużnicy,
będą się z takiego rozwiązania cieszyć. Na pewno nie skrzętni ciułacze, którzy
odkładali pieniądze na „czarną godzinę”. Ich pieniądze mogą zostać nagle
skonfiskowane. Do podobnych metod
uciekli się komuniści w Polsce w październiku 1950 roku, kiedy to wydrukowano nowe banknoty. Stare złotówki podlegały wymianie na
nowe po kursie 3:100 w przypadku cen i płac oraz oszczędności bankowych poniżej
100 tysięcy starych złotych, zaś w stosunku 1:100 dla gotówki. Wszyscy
posiadacze gotówki stracili z dnia na dzień 2/3 jej wartości. Podobne straty
ponieśli także posiadacze oszczędności powyżej 100 tysięcy złotych. O ile sobie
przypominam Bankowi Narodowemu w Częstochowie zabrakło, chyba celowo,
wystarczającej ilości nowych banknotów i ograniczał wymianę tylko do
maksymalnie 100 tysięcy starych złotych, co oznaczało, że praktycznie biorąc
wszystkie pieniądze w gotówce powyżej 100 tysięcy starych złotych zostały
skonfiskowane. Mój dziadek znalazł sięA właśnie w takiej sytuacji.
Czy będzie nam grozić podobny „Jubileusz” w Stanach
Zjednoczonych? Nie wiadomo.
Jan Czekajewski
7 grudzień, 2018
12/7/2018