Friday, December 7, 2018

Dlaczego jest nam tak dobrze, kiedy w Ameryce jest tak żle?

 

Jan Czekajewski

Dlaczego jest nam tak dobrze, kiedy w Ameryce jest tak źle?

Starcie nadziei ( na lepsze) z rzeczywistością

Kiedyś, jeszcze w liceum w latach 50tych, w okresie  stalinowskiego terroru, wpadła mi w ręce książka, tłumaczona z języka rosyjskiego, pod tytułem: „ Ekonomia Polityczna”. Na pewno nie przeczytałem jej w całości, ale jedno zdanie mi zapadło w pamięć i trwa do dzisiaj. „ Postęp w rozwoju środków produkcji wymusza zmiany w systemie politycznym”.  Założeniem tej książki, było uzasadnienie tezy  marksistowskiej, że feudalizm był obalony na skutek postępu technicznego, który wymusił ustrój kapitalistyczny i teraz socjalizm, w wydaniu marksistowskim, jest wynikiem i koniecznością postępu technicznego 20 wieku.  Gdyby autor tej książki miał inne zdanie na pewno w ustroju socjalizmu stalinowskiego, nie wydałby tej książki i zmarłby w jakimś Gułagu na Syberii. System marksistowsko-leninowski, który jakoby miał być postępowy i obdarzyć robotników i chłopów wolnością, był w istocie powrotem do niewolnictwa.
Od tamtego czasu mija już prawie 70 lat i mimo, że socjalizm marksistowsko-stalinowski zdechł śmiercią naturalna, już prawie 30 lat temu, na skutek idiotycznego, nieudolnego systemu centralnego planowania i biedy ludzi, którzy chcieli żyć lepiej i którzy pragnęli wolności. Stary system kapitalistyczny, ma także elementy, które mogą go obalić i jak w każdej zmianie, proces może być brutalny. Tego się najbardziej obawiam, a pewne symptomy fermentu społecznego są już widoczne. Mam na myśli przed wszystkim Stany Zjednoczone.  Ostatnio wpadł mi w ręce artykuł napisany przez Portera Stansberry w którym on przedstawia scenerio, w którym rząd amerykański będzie zmuszony do radykalnego skasowania długów własnych obywateli. Mr. Stansberry nazywa taką akcję, „The American Jubilee”, aby zapobiec generalnej katastrofie. Na zwa; „Jubilee” pochodzi z hebrajskiego prawa, kiedy to w Biblijnym Izraelu, co 50 lat kasowano wszystkie długi i uwalniano niewolników.   Podobne prawo istniało w  starożytnej Grecji, i nazywało się nazywało "Seisachtheia" - reforma Solon' a ( Solon urodził się w Atenach około roku 638 AD (Przed  Chrystusem). Do dzisiaj to słowo istnieje w języku polskim, jako „Jubileusz” i dotyczy raczej radosnej rocznicy np. ślubu, a nie zwolnienia od niewolnictwa i długów.

Niewolnictwo kiedyś i dzisiaj
                   
Niewolnictwo było zawsze oparte na ekonomicznych podstawach. Tak było w antycznym Rzymie jak i w USA. Tak zwany ustrój socjalistyczny był także formą niewolnictwa, jako że odbierał ludziom podstawowe prawo wyboru miejsca zamieszkania. W PRL i tak zwanych Krajach Demokracji Ludowej, aż do lat 1990 mieliśmy taką formę niewolnictwa. Jego najbardziej widocznym elementem, była trudność podróży zagranicznych i paszportów wydawanych wedle widzimisię służb bezpieczeństwa.  Do tych, co próbowali nielegalnie przekroczyć granicę, strzelano. Kiedy system marksistowsko-leninowski upadł, kraje te nie mając innego modelu zachłysnęły się modelem kapitalizmu amerykańskiego. Dla jednych nowy system okazał się zbawienny, dla innych stanowił trudność dostosowania się do warunków wymagających indywidualnej inicjatywy i wiedzy. Uprzedni system niewolniczy zabijał inicjatywę i wychował warstwę ludzi, która nie była zdolna do życia, bez pomocy „właściciela”, którym w PRL było rząd dający im zatrudnienie i lichą, ale pewną zapłatę za tą pracę. Rząd zadbał także, aby różnice w stopie życiowej między inteligencją i robotnikami nie były jaskrawo widoczne.

A jak jest w Ameryce?

Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych widzimy elementy kryzysu, rebelii, która jest ukryta  w postaci różnorakich protestów na ogół domagające się większej tolerancji dla pewnych grup społecznych np. ludzi odmiennych rasowo albo o innych skłonnościach seksualnych, aczkolwiek ekonomia leży u podstaw tych protestów. Widzimy ciekawe zjawisko u ludzi pracujących, którzy marzą, aby zostać uznanych za „całkowicie niezdolnych do pracy”. Ameryka nie jest dzisiaj krajem drapieżnego kapitalizmu. Wręcz przeciwnie wydatki socjalne są olbrzymie.  Wokół administracji tych olbrzymich pieniędzy rozrosła się warstwa konsultantów i polityków różnej maści, którzy dbają to, aby i im także przypadła znaczna część tych wydatków. Po drugiej wojnie światowej, Stany Zjednoczone wykorzystały ruinę  przemysłowych konkurentów, jakimi byli Niemcy i Japonia. Poważnym przeciwnikiem politycznym i wojskowym stał się ZSSR, aczkolwiek nie w postaci konkurenta na rynku handlu zagranicznego.  Przełomowym momentem dla amerykańskiej gospodarki stała się wojna w Wietnamie, która trwała 10 lat i kosztowała 58 tysięcy zabitych amerykańskich żołnierzy i ponad trylion dolarów kosztów. Po stronie północno-wietnamskiej, życie straciło 1,1 miliona żołnierze i około 2 milionów cywili.  Wojna w Wietnamie obaliła koncepcję Prezydenta Trumana, która polegała na postawienie tamy dla rozszerzającego się komunizmu. Z perspektywy czasu, okazuje się, że ocena komunizmu, jako  zagrożenia światowego była wadliwa, jako że komunizm zostawiony sobie samym upadł pod ciężarem własnych idiotycznych koncepcji, miedzy innymi centralnego planowania i traktowania ludzi w podbitych krajach jako niewolników.
Ekonomiczne konsekwencje wojny w Wietnamie
Na skutek olbrzymich kosztów wojny, Stany Zjednoczone pozbyły się rezerw złota, którym zapłacono innym krajom za usługi w tej wojnie. Kiedy złota nie starczyło, Prezydent Nixon w sierpniu 1971, na skutek presji wierzycieli (krajów, które pożyczyły Ameryce pieniądze) zlikwidował wymienialność dolara na złoto wedle ustalonej  umowy z roku 1944 zwanej Brentton Woods, Po prostu Stany Zjednoczone nie były w stanie dotrzymać warunków tej umowy.
Era pieniądza papierowego
Od tego momentu dolar stal się świstkiem papiery, którego wartość zmienia się wedle widzimisię rynku walutowego. W pewnej mierze gwarancja wartości dolara jest i była ciągle największa ekonomia świata, jaką reprezentowały Stany Zjednoczone.  W między czasie od roku 1975 Stany Zjednoczone zaczęły kupować więcej z zagranicy niż eksportować i tak dla przykładu, w jednym miesiącu, we wrześniu 2018 roku,  US deficyt w handlu zagranicznym wynosił $54 bilionów.  Deficyt w handlu zagranicznym, znaczy się, że musimy pożyczać pieniądze z zagranicy, albo sprzedawać im obligacje pożyczkowe.  Deficyt w handlu zagranicznym nie jest jedynym deficytem z jakim musi się parać Rząd Stanów Zjednoczonych.  Z roku na rok rosły koszty wydatków na zdrowie ( Medicare i Medicaide) oraz na Ubezpieczenie Emerytalne ( Social Security), które w roku 2017 stanowiły 53% całego budżetu państwowego.  No są jeszcze wydatki na wojsko, które aczkolwiek olbrzymie w stosunku do innych krajów stanowią jedynie 16,2% budżetu.
Po co nam takie potężne wojsko?
Wydatki na utrzymanie tak potężnej amerykańskiej armii stanowiące około $610 bilionów są  wyższe, niż skomasowany budżet  $578 bilionów, siedmiu  innych krajów, takich jak Chiny, Rosja, Arabia Saudyjska, Indie, Francja ,Anglia i Japonia. Pytanie należy sobie zadać, czy tak potężne siły zbrojne są przeznaczone do obrony naszego kraju, czy też inne elementy odgrywają tutaj rolę? Ja odnoszę wrażenie, że podstawowym przeznaczeniem, naszych sił zbrojnych jest utrzymanie dominacji dolara, jako waluty rezerwowej, co s kolei umożliwia „drukowanie” (elektroniczne) amerykańskich obligacji pożyczkowych i zmuszanie innych krajów do ich zakupu. Czyli znaczy to, że siły zbrojne są gwarancja naszej wysokiej stopy życiowej, ponieważ nasz kraj żyje na kredyt, czyli za pożyczone pieniądze.  Inaczej mówiąc, że cały napływ z podatków obywateli nie pokrywa wydatków rządu amerykańskiego.

 Zadłużenie, jako nowa forma niewolnictwa

Czy tylko Rząd Amerykański żyje na kredyt? Bynajmniej, na kredyt żyje także większość Amerykanów. Z historycznego punktu widzenia zadłużenie w czasach antycznych było wstępem do niewolnictwa. Ludzie zadłużeni, którzy nie byli w stanie spłacić swych długów, zostali oddawania w niewolę wierzycieli. Dzisiaj podobny proces odbywa się w nowoczesnym świecie kapitalistycznym, z tym, że wierzycielami nie są jednostki, ale instytucje ukrywające się pod szyldem banków albo kart kredytowych.


Ferment Społeczny

Trudno ukryć, że w US widać rosnące niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. Ukrywa się ono pod różnymi postaciami, jak na przykład anty rasistowskie demonstracje wśród białych i czarnych, popularność idei  „socjalizmu” w czasie wyborów prezydenckich w postaci Bernie Sanders’a, ruchy  jakoby kobiece, jak #MeToo, ruch  zboczeń seksualnych pod postacią LGTBQ , plaga narkomanii w różnej postaci. Podobnie jest we Francji z ruchem Żółtych Kamizelek protestującym przeciw jakoby podwyżce cen paliwa do samochodów i wysokim wymaganiom uniwersytetów itd. itp.   Częścią tego fermentu  jest także walką o stanowiska na uniwersytetach pod przykrywką tworzenia departamentów odpowiedzialnych za „politycznie poprawny” nabór kandydatów na wykładowców i studentów . Są to tak zwane departamenty „włączenia”  (inclusive) mniejszości narodowych, rasowych i seksualnych, które przypominają mi Katedry Marksizmu Leninizmu na uniwersytetach w PRL.  Trudno wyliczyć wszystkie „ruchy społeczne” wynikające z frustracji różnych grup społecznych, których wspólnym celem jest poprawienie sobie statusu ekonomicznego, za którego czynią odpowiedzialny rząd.  W sumie polityczny klimat jest mętny i w mętnej wodzie różne grupy zamierzają łapać tłuste ryby, czyli posady. Narzuca się pytanie, czy ruchy te są spontaniczne, czy tez sterowne zdalnie i kto je finansowo sponsoruje?

A jak Rząd US sobie z tym fermentem radzi?

Wszystkie rządy maja wspólny problem, a jest nim zadłużenie obywateli, aczkolwiek ten problem jest największy w Stanach Zjednoczonych.
Ponieważ US zostało zbudowane przez ludzi o mentalności kupieckiej, rząd stara się rozwiązać problemy społeczne rozdawaniem pieniędzy, które możemy dowolnie drukować od czasu, kiedy papierowy dolar przestał być związany ze złotem.  To rozdawanie pieniędzy nie jest jednak rzucaniem ich w tłum, jak to miało miejsce w starożytności albo w średniowieczu, ale w postaci pożyczek udzielanych przez banki a często gwarantowanych przez Rząd US. Jedna z form tych pożyczek, są niespłacone długi za pożyczki na studia, które w ciągu ostatnich 10 lat wzrosły z $800 bilionów do $1,6 tryliona.  Tych długów studenci nigdy nie będą w stanie spłacić.  Amerykanie także dali się nabrać, na pożyczki w formie kart kredytowych i ich dług w stosunku do banków jest ponad 1 tryliona dolarów. Rząd w pewnej mierze jest odpowiedzialny za ten dług, gdyż stopa procentowa w niespłaconego długu na kartę kredytową może sięgać 28% rocznie. Jest to lichwa, kiedyś nielegalna, o której likwidacji, której politycy opłaceni przez banki, nie chcą słyszeć.  Podobno zadłużenie Amerykanów jest tak wielkie, że 73% Amerykanów umiera z długiem większym niż $60,000.

Konkluzje

Jak na razie problem długów rządu amerykańskiego jest przepychany, bez rozwiązania, z jednej kadencji jednego prezydenta na następną? Wszyscy obawiają się, że wrzód zadłużenia może pęknąć i grozi to wielkim kataklizmem międzynarodowym. Czasami rządy imperiów, w takiej sytuacji, dla odwrócenia społecznej uwagi prowokują  wojny, a czasami rząd może się uciec do kasacji wszystkich długów w stosunku do banków i kart kredytowych. Bedzie to podobne do Hebrajskiego Jubiille. Niestety jedynie niewolnicy, czyli dłużnicy, będą się z takiego rozwiązania cieszyć. Na pewno nie skrzętni ciułacze, którzy odkładali pieniądze na „czarną godzinę”. Ich pieniądze mogą zostać nagle skonfiskowane.  Do podobnych metod uciekli się komuniści w Polsce w październiku 1950 roku,  kiedy to wydrukowano nowe banknoty. Stare złotówki podlegały wymianie na nowe po kursie 3:100 w przypadku cen i płac oraz oszczędności bankowych poniżej 100 tysięcy starych złotych, zaś w stosunku 1:100 dla gotówki. Wszyscy posiadacze gotówki stracili z dnia na dzień 2/3 jej wartości. Podobne straty ponieśli także posiadacze oszczędności powyżej 100 tysięcy złotych. O ile sobie przypominam Bankowi Narodowemu w Częstochowie zabrakło, chyba celowo, wystarczającej ilości nowych banknotów i ograniczał wymianę tylko do maksymalnie 100 tysięcy starych złotych, co oznaczało, że praktycznie biorąc wszystkie pieniądze w gotówce powyżej 100 tysięcy starych złotych zostały skonfiskowane. Mój dziadek znalazł sięA właśnie w takiej sytuacji.
Czy będzie nam grozić podobny „Jubileusz” w Stanach Zjednoczonych? Nie wiadomo.

Jan Czekajewski
7 grudzień, 2018
12/7/2018


 
/* Google Analytics Script */